piątek, 12 lipca 2013

Dwa serca.

Obudził ją dzwonek budzika. Była 6:30. "Trzeba wstać" - pomyślała. Aneta była średniego wzrostu o ciemnych blond włosach. Ubrała różową bluzkę,dżinsy, zrobiła lekki makijaż, uczesała i zeszła na śniadanie. W kuchni była jej mama. Robiła jej kanapki.
- Dzień dobry, mamo. - powiedziała jeszcze lekko zaspana.
- Dzień dobry. Masz jedz i idź, bo się spóźnisz do szkoły. - powiedziała kobieta ponaglając córkę.
Dziewczyna szybko zjadła śniadanie, pożegnała sie z mamą i wyszła do szkoły. Dopiero zaczęła chodzić do 1 klasy gimnazjum. Była dobrą uczennicą. Słońce już świeciło i zapowiadała sie ładna pododa. Szła około 15 minut. W końcu zobaczyła swoja nową szkołę. Był to długi prostokątny budynek z wieloma oknami. Ruszyła w stronę szkoły przyśpieszając kroku, bo zostało już tylko 7 minut do dzwonka. Przed nią szedł chłopak z czerwonym plecakiem. Miał na sobie czarne dżinsy i szarą koszulę. Doszła do drzwi i już chciała to zrobić gdy...
- Proszę, wchodź. - otworzył jej chłopak, który szedł przed nią uśmiechając się delikatnie. Miał ciemne blond włosy i brązowe oczy.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego Aneta lekko sie rumieniąc. Szła pod klasę troche otumaniona. "Jaki on jest fajny i ładny" - tylko ta myśl krążyła jej po głowie. Nie zwracając uwagi na koleżnaki, które mówiły jej "Cześć" usiadła pod ścianą uśmiechając sie do siebie.
- Aneta! Co się stało? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Co? A nic. Czemu miało by sie coś stać? Wszystko jest ok. - zapewniła koleżankę.
- Na pewno, bo przez moment dziwnie wyglądałaś.
- Nie nic. Wszystko jest ok. - uśmiechnęła sie i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Jako pierwszą lekcję mieli matematykę. Pani już szła po schodach. Otworzyła drzwi i wpuściła wszystkich do klasy. Aneta się rozpakowała i podparła ręką o ławkę rozmyślając o nieznajomym chłopaku. "Muszę sie dowiedzieć, do której on klasy chodzi i jak się nazywa."
-...Kowalska. Kowalska! - krzyknęła pani, która sprawdzała obecność.
- Aneta! - szturchnęła ją koleżnaka z przedniej ławki.
- Co? A tak. Jestem! - opowiedziała nauczycielce. Pani popatrzała na nią groźnym wzrokiem i sprawdzała dalej.
Przez całą lekcję Aneta rozmyślała o chłopaku, który otworzył jej drzwi. Zapisywała notatki, jednak nieobecna była duchem. Po lekcji poszła szybko położyć swój plecak pod klasą od biologii i zaczęła sie przechadzać po korytarzu w celu spotkania tego chłopaka. Idąc korytarzem oglądała tablice, na której były wywieszone osoby za dobre wyniki w nauce. Na drugiej w kolejności zobaczyła coś interesującego. "Jest! To on!" - mało co nie krzyknęła. "Jakub Szymański finalista wojewódzkiego konkursu chemicznego." - przeczytała i jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Zawsze marzyła o chłopaku, który jest mądry, inteligentny i dobrze wychowany. Jednak po chwili dotarło do niej, że nie ma na co liczyć. On jej nawet nie zna. Poszła w kierunku schodów, akurat on schodził na dół w towarzystwie dwóch dziewczyn.. Powstrzymała się od uśmiechu i nie spojrzała na niego. Gdy tylko go minęła obejrzała się za nim. Zobaczyła, że idzie pod klasę chemii. W tym momencie wpadł jej do głowy pewien pomysł. Wróciła się i poszła zobaczyć na plan, która klasa teraz ma chemię. Spojrzała na poniedziałek, druga lekcja. Teraz ma klasa 3d, a wiec on tam chodzi. "Jest starszy ode mnie o 2 lata. Nie mam na co liczyć. Pozostaje mi żyć marzeniem i wypatrywać go na przerwach." - pomyślała i poszła pod klasę biologii, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Ten dzień minął jej pod hasłem "Kuba z trzeciej klasy".
Następny dzień w szkole był dla Anety chyba najlepszym jaki mogła sobie wymarzyć. Po pierwszej lekcji jaką był język polski poszła do świetlicy, ponieważ miała tam zastępstwo. Szła zamyślona po schodach i nie zauważyła idącego przed nią chłopaka....
- Jezu!! Przepraszam cię... Nie chciałam. - powiedziała zakłopotana i dopiero teraz zobaczyła na kogo wpadła. Przed nią stał Kuba we własnej osobie. Gdy tylko go zobaczyła natychmiast się zaczerwieniła. Patrzała się na niego po czym natychmiast zaczęła pomagać mu pozbierać kartki, które mu wypadły z teczki, którą niósł. - Naprawdę nie chciałam, przepraszam.
 - Nic takiego się nie stało. W sumie, to też moja wina. Powinien patrzeć gdzie idę. Zamyśliłem się i Ty chyba też. - powiedział uśmiechając się i zbierając kartki.
- Tak, trochę. - rzekła i również odwzajemniła uśmiech.
- Tak w ogóle to Kuba jestem. - powiedział wyciągając rękę do Anety, kiedy skończyli zbierać.
- Aneta. - odpowiedziała i uścisnęła mu rękę. Ten moment był dla niej niesamowity. Poczuła jakiś nagłu przypływ gorąca. Najchętniej by tej ręki nie puszczała, ale musiała.
- Idziesz na świetlicę? - zapytał.
- Tak mam teraz zastępstwo.
 - Aha, a Ty chodzisz do drugiej klasy?
- Nie. Dopiero pierwszą zaczęłam. - powiedziała z uśmiechem Aneta.
- No popatrz. Mamy już 15 września, a ja cały czas myślałem, że chodzisz do drugiej. W sumie to wyglądasz na drugą klasę. - powiedział lekko zakłopotany. Poczym zaczął sie sam z siebie śmiać.
- Nie, nie. Chodzę do pierwszej.
Chwilę patrzeli się na siebie nic nie mówiąc.
- Przepraszam, ale muszę iść. - powiedział Kuba.
- Tak, oczywiście w sumie to ja też. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Fajnie się rozmawiało. - powiedział odchodząc.
- Wzajemnie.
Gdy tylko Kuba zniknął jej z pola widzenia poszła na świetlicę. Weszła powitała panią krótkim "Dzień dobry" i usiadła na pobliskim krześle pod ścianą. Chciała być sama i tylko rozmyślać o nim. "Boże, jak można być aż tak cudownym? Przecież to jest anioł nie człowiek. Nie dość, że mądry to jeszcze taki jakiś opanowany, miły, kulturalny. Inny to by krzyknął jak chodzę i w ogóle, a on? Nawet mnie przeprosił i powiedział, że po części to jego winna..." - z tej zadumy o cudownym Kubie wyrwała ją koleżanka.
- Aneta? - powiedziała koleżanka. Miała ciemne do ramion włosy.
- Co? - zapytała.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
 - Uro... Ja mam dzisiaj urodziny. Kompletnie zapomniałam. Dziękuję. - powiedziała i uśmiechnęła sie do koleżanki. - Ania, a Ty będziesz na koncercie w sobotę? - zapytała.
- Nie. Nie lubię tego zespołu. - powiedziała.
- Ah. Tak, zapomniałam. No cóż pójdę sama. - powiedziała i zanurzyła się w swoich dalszych przemyśleniach. "Mam dzisiaj urodziny i jaki dostałam wspaniały prezent. Nie mógł być. Lepszy i już wie jak mam na imię. Jednak do końca nie rozumiem co ja w nim widzę? Chłopak jak chłopak." - zadręczła się Aneta. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli ze świetlicy i poszli pod klasę od historii. Obok znajdował się sklepik. Aneta poszła kupić sobie swój ulubiony sok. Stojąc w kolejce usłyszała znajomy głos. Odwróciła się i go zobaczyła. Właśnie siadał przy jednym stoliku w towarzystwie trzech dziewczyn i chłopaka. "Oby żadna nie była jego dziewczyną" - pomyślała. Chwilę na niego patrzała po czym odwróciła się. Kupiła soczek i już miała wychodzić gdy usłyszała swoje imię.
- Aneta! - krzyknął ktoś. Odwróciła się na pięcie i zobaczyła, że to Kuba ją wołał. Ucieszyła się w duchu.
- Tak? - zapytała.
- Usiądź z nami, proszę. - powiedział uśmiechając się do niej.
Aneta pomyślała, że raz się żyje po czym wzięła pobliskie krzesełko i usiadła okok Kuby.
- To jest Ola, Martyna, Amanda oraz Maciek. - przedstawił dziewczynie swoich znajomych.
- Cześć - powiedziała i uścisnęła wszystkim ręce.
- A więc my z Anetą wpadliśmy dzisiaj na siebie na schodach i jakoś tak się zakolegowaliśmy, prawda? - powiedział Kuba z wyraźnym podekscytowaniem.
- Tak, oczywiście. - powiedziała. Aneta była dość nieśmiałą dziewczyną w stosunku do obcych ludzi, a zwłaszcza starszych.
- Dobrze się uczysz? - zapytała Ola.
- No jakoś idzie. W każdym razie nie jest źle.
 - No, na pewno jesteś dobrą uczennicą tylko nie chcesz się przechwalać. - powiedział z uśmiechem Kuba i poklepał delikatnie Anetę po plecach. Aż jej ciarki przeszły i zdołała tylko odwzajemnić delikatny uśmiech.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy się rozeszli. Po lekcjach dziewczyna idąc do domu cały czas się uśmiechała. "Już się zakolegowaliśmy. Może coś z tego wyjdzie?" - zapytała sama siebie.
 Z dnia na dzień znajomość Kuby i Anety kwitła jeszcze bardziej. W końcu zaczęli się spotykać nie tylko w szkole, ale i po lekcjach w parku. Rozmawiali, śmiali sie, wygłupiali. Kuba, ponieważ jest starszy pomagał Anecie w lekcjach. Tłumaczył jej różne rzeczy. Czuła się jak w niebie. Jednak nie umiała mu pokazać lub wyznać co do niego czuje. Dotarło do niej,że to coś więcej niż głupie zauroczenie. Zakochała się w nim. Nastała zima. Ostatni dzień w szkole przed feriami świątecznymi - 22 grudnia. Aneta przyszła do szkoły w podłym nastroju, bo myślała, że w czasie ferii Kuba gdzieś wyjedzie i nie będzie go widzieć przez tyle czasu. Nie wiedziała jednak co się tego dnia wydarzy... Po przedstawieniu na sali gimnastycznej wszyscy rozeszli się do klas na wigilie klasowe. Aneta wychodziła z sali z koleżankami gdy poszuła, że ktoś ją złapał na rękę. Był to Kuba.
- Możemy chwilkę porozmawiać? - zapytał.
- Tak, jasne. Idźcie zaraz przyjdę. - powiedziała do koleżanek. - Słucham. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
 - No chciałem Ci życzyć wesołych świąt i mogłabyś się ze mną dzisiaj spotkać po południu?
- Dziękuję. Tobie również wesołych świąt. Dobrze, a gdzie i o której?
- Dzięki. Może w parku. Tam gdzie zawsze na moście o 14:30?
- Dobrze. Przyjdę. - powiedziała. - Ja muszę iść, bo zaraz pani po mnie przyjdzie.
- Tak, ja też. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia - powiedziała i poszła do klasy.
 Po południu Aneta szykowała się na wyjście. Przebrała się, zrobiła lekki makijaż i wyszła z domu. Idąc zastanawiała się o czym chce z nią rozmawiać. Dochodziła już do mostu i zobaczyła go. Był ubrany w czarny płaszcz i zawiązany szary szalik w koło szyi. Oparł się i patrzył w płynącą wodę. Aneta postanowiła go trochę nastraszyć. Szła cicho.
 - Cześć.- szepnęła mu do ucha. Tak jak przeczuwała trochę się przestraszył. Odwrócił się i widząc jego minę wybuchła śmiechem. Kuba patrzył na nią lekko zażenowany, ale po chwili również zaczął się śmiać.
- Cześć. - powiedział gdy już się trochę uspokoił. - Przestraszyłem się wiesz?
- No i o to chodziło. Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać? - zapytała nadal mając uśmiech na twarzy, ale zauważyła, że Kuba ma już poważną minę.
- Nie wiem od czego zacząć. - powiedział.
- Najlepiej od początku.
- Tak. - rzekł. - A więc. Tylko nie weź mnie za jakiegoś głupka, proszę.
- Nie wezmę. Tylko powiedz o co chodzi. - powiedziała zaczynąc mnieć jakieś obawy.
 - Dobrze. Pamiętasz ten dzień, w którym otworzyłem Ci drzwi do szkoły? I ten kolejny kiedy na siebie wpadliśmy?
- Tak, oczywiście, że pamiętam.
 - Jakby Ci to powiedzieć... Ty mi się spodobałaś. Kiedy na siebie wpadliśmy swtierdziłem, że to może być jedyna okazja na nawiązanie jakiejkolwiek znajomości. Nasze dalsze spotkania i rozmowy. Jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką bądź przyjaciółką. Aneta ja Cię kocham... - ostatnie zdanie wyszeptał patrząc jej w oczy. Aneta zalała się łzami.. - Co się stało? - zapytał przestraszony.
 - Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. - powiedziała przez łzy. - Te twoje ostatnie słowa są dla mnie jak zbawienie. Ja też Cię kocham.
Kuba już nic nie powiedział tylko wziął Anetę w ramiona. Przytulił mocno po czym pocałował. Teraz już nawet mróz im nie dokuczał. Byli rozgrzani swoją miłością. Po chwili, a może to było kilka gorących dni oderwali się od siebie.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. - rzekł Kuba.
- Jakie? - zapytała.
- Zostaniesz moją dziewczyną?
 - Zadajesz głupie pytania. Poczekaj. Muszę się zastanowić. No nie wiem wiesz. - droczyła się z nim. - Hmm... No niech ci będzie. - powiedziała i oboje zaczęli się śmiać i znowu ją pocałował. Szli trzymając się za ręce. Odprowadził ją do domu. Pożegnali się.
- Kuba! - krzyknęła jeszcze za chłopakiem.
- Tak?
- Przygotuj się na zmianę statusu na Facebooku. - powiedziała z uśmiechem.
- Obowiązkowo. Trzymaj się. - powiedział i jeszcze raz ją pocałował.
Aneta wróciła do domu w szampańskim nastroju i nie zwracając uwagi na mamę poszła do swojego pokoju. Weszła na Facebooka i zmieniła status z "wolna" na "w związku". Po chwili posypały się gratulacje. Jakieś 30 minut po zmienieniu statusu do Anety przyszła Paulina.
- Cześć - powitała koleżankę.
 - Czy Ty zwariowałaś już kompletnie? Na głowę upadłaś? - nawet się nie witając Paulina zaczęła krytykować Anetę.
- Ale o co ci chodzi?
 - Jak to o co? O tego twojego Kubę! Chodzicie ze sobą? Boże, ja myślałam, że Ty zmądrzejesz i dasz sobie z nim spokój, ale Ty nie bo ty lubisz takich kujonów! Zobaczysz sparzysz się! Daję wam co najwięcej cztery miesiące. Co wy w nim widzicie? W koło niego cały czas jest pełno dziewczyn. Nie rozumiem was.
 - A może Ty jesteś zazdrosna, co? Może on Ci się podoba i nie możesz znieść tego, że jest ze mną. co?! - krzyknęła Aneta.
- Co tam się dzieje? - dobiegł zza drzwi głos mamy Anety.
 - Nic. nic, proszę pani. Ty chyba rzeczywiście zwariowałaś. On mi się nie podoba,a rób co chcesz. Tylko pamiętaj, że Cię ostrzegałam.
- Dobra, weź już idź. - powiedziała rozłoszczona do granic Aneta. Kiedy Paulina wyszła, dziewczyna zadzwoniła do swojego chłopaka. Długo rozmawiali.
Wszystko układało się jak w bajce. Żadne z nich nie myślało, że coś może się posuć. Myśleli, że już zawsze będą razem. Było tak jak należy. Niestety do czasu... W połowie marca Aneta zaczęła unikać Kubę. Nie spotykała się z nim, nie dzwoniła, a on nie wiedział o co chodzi. Pewnego razu Kuba siedział w sklepiku z koleżankami.
- Nie wiem co się stało. Czy zrobiłem coś nie tak?
- Kuba, na pewno nic źle nie zrobiłeś. Musisz się z nią porozmawiać. - powiedziała Ola.
- Ale ona nie dobiera moich telefonów. Nie odpisuje na SMS, gdy do nie przychodzę jej mama mówi, że jej nie ma. Nie przychodzi do szkoły. Ne wiem co robić. - powiedział Kuba po czym ciężko westchnął i położył głowę na stoliku.
- Będzie dobrze. - pocieszyła go Ola gładząc mu włosy.
Pewnego dnia Kuba dostał SMS od Anety: "Spotkajmy się na moście o 16:30.". Widząc to ucieszył się i spojrzał na zegarek była już 16:20. Szybko wyszedł z domu i poszedł w stronę mostu. Już tam na niego czekała.
- Cześć. - powiedział i pocałował ją. Aneta znowu poczuła się tak jak przed tem lecz wiedziała, że tak nie może. Nie może go dłużej ranić.
 - Cześć. Muszę z Tobą porozmawiać.
 - No wiesz, przydałyby mi się jakieś wyjaśnienia. Nie odzywałaś sie, nie pisałaś, nie chodziłaś do szkoły. Martwiłem się o Ciebie. - powiedział trochę ze złością, ale z wyczuwalną troską.
 - Tak, wiem. Chodź usiądziemy na ławce. - powiedziała. Gdy już tylko usiedli znowu zaczęła. - Kuba, ja chciałam Cię przygotować na to, że będziesz musiał się nauczyć żyć beze mnie. Za chwilę mnie już nie będzie. Nie będziemy się spotykać...
- Kim on jest? - przerwał jej.
- Kuba...
- Kto to jest? – zapytał ponownie.
 - Kuba ja Ci wszystko wyjaśnię, ale jeszcze nie teraz. Nie spotykajmy się na razie, proszę. Dajmy sobie trochę czasu, coś sie stało i muszę sobie poradzić z tym sama. Dowiesz się wszystkiego w odpowiednim czasie.– powiedziała i odeszła zostawiając go samego. Kuba był cały czas przekonany, że kłamie i ma kogoś. Minęły dwa tygodnie, Kuba i Aneta nie kontaktowali się ze sobą, a na korytarzu wręcz siebie unikali. Pewnego razu Kuby nie było 3 dni w szkole, to bardzo zmartwiło Anetę, ponieważ wiedziała, że on nigdy nie choruje. Nie wytrzymała i postanowiła pójść do niego i zapytać co się stało. Po południu poszła do jego domu i zapukała do drzwi. Otworzyła jej matka Kuby. Miała podpuchnięte i zapłakane oczy, a ręce trzymała chusteczkę.
- Czego chcesz? – zapytała ze złością.
 - Chciałam się zobaczyć z Kubą... – powiedziała nieśmiało. Jego matka rozpłakała się, dała jej jakąś kopertę i zamknęła drzwi przed nosem. Aneta nie wiedziała o co chodzi poszła do domu i odczytała list od Kuby.
 "Kochanie, jeżeli to czytasz to znaczy, że mnie już nie ma. Nie umiałem znieść tego, że nie widuję Cię, że nie wiem co się stało. Jeżeli kogoś masz mogłaś mi powiedzieć zniósłbym to, ale wszystko ma swoje swoje granice. Proszę Cię, nie zapomnij o mnie. Kocham Cię. Na zawsze Twój Kuba”
Gdy skończyła czytać wybuchnęła płaczem. Tak bardzo żałowała, że nie powiedziała mu tego dlaczego się z nim nie widywała. Gdyby tylko wiedziała...
- Dlaczego on to zrobił?! Jak mógł?! Jak mógł sie tak zachować?! Cholerny egoista!! Nie przemyślał co ja tu zrobię bez niego... - tutaj głos jej się załamał. Nie umiała sobie wyobrazić jak ma żyć bez niego.
 Do pokoju wpadli jej rodzice. Pytali o co chodzi ona pokazała im list. Przytulali ją i uspokajali. Poprosiła aby wyszli i zostawili ją samą. "To życie nie ma sensu. Jak mam bez niego życ? On był moim wsparciem,a teraz? Co ja zrobię?". Dwie godziny póżniej już wszyscy o tym wiedzieli. Następnego dnia miał odbyć się pogrzeb Kuby. Tego samego dnia pod wieczór przyszła Ania.
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytała z troską Ania. Aneta tylko wzruszyła ramionami. - Wszystko będzie jakoś się to ułoży. Zobaczysz.
 - Bez niego? Bez niego się już nic nie ułoży. Wszystko jest do bani. Dlaczego mu nie powiedziałam? Może to by się nie stało. Czemu ukrywałam to, że zostałam zgwałcona i zaszłam w ciążę? Pomógłby mi. – powiedziała dziewczyna znowu zalała się łzami. Obwiniała sie za jego śmierć. To przez nią podciął sobie żyły.
Codziennie odwiedziała jego grób. Tydzień po pogrzebie przyszła wieczorem na cmentarz.
 - Nawet nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. - szepnęła ze łzami w oczach. - Tak bardzo Cię kocham. Nie umiem bez Ciebie żyć. Wszystko jest puste...- mówiąc to wyciągnęła z torebki duży nóż i kopertę, którą położyła obok siebie. - Tak będzie dla wszystkich najlepiej. - powiedziała zdecydowanym tonem po czym wzięła zamach i wbiła sobie nóż w brzuch. - Teraz już zawsze będziemy razem... - zdążyła jeszcze wyszeptać. To był koniec. Poczuła ulgę mimo bólu. Następnego dnia ktoś ją znalazł. Zadzwonił po pogotowie lecz było za późno. Oddał kopertę jej rodzicom.
"Kochani rodzice. Tak będzie lepiej. Nie umiałam bez niego żyć. Za bardzo go kochałam. Proszę was tylko jedno. Chcę być pochowana z nim. Kocham Was. Wasza Aneta."
Zrobili to o co prosiła ich córka. Pochowali ją razem z jej ukochanym - Kubą. Na ich wspólnym grobie widniał napis: "Umarli z miłości do siebie".
Tak zakończyła się historia o dwóch sercach, które bez siebie żyć nie umiały.

piątek, 7 czerwca 2013

Utrata dziewczyny na własne życzenie...


On: Zerwałem z nią..
Jego najlepszy przyjaciel: Co się takiego stało?
On: Ona...po prostu to już za dużo dla mnie - jest nudna.
Jego najlepszy przyjaciel: Dlaczego to mówisz? Co źle zrobiła?
On: Taa..po pierwsze zawsze patrzała na to jak wygląda. Musiała zawsze ładnie wyglądać, zawsze potrzebowała dużo czasu na to aby się umalować i ubrać. 
Jego najlepszy przyjaciel: Czyli złamałeś jej serce tylko dlatego,bo chciała wyglądać w Twoich oczach atrakcyjnie? Chciała żebyś widział,że masz tą jedyną,najpiękniejszą dziewczynę na świecie,czy to złe?
On: Oh..ta,często dzwoniła do mnie, pytała się mnie gdzie jestem, z kim wychodzę... Mówiła mi, że nie mam pić i palić. Jest zbyt uczuciowa!
Jego najlepszy przyjaciel: Czyli złamałeś jej serce dlatego, że się martwiła o Ciebie i jak się czujesz? I tylko dlatego, że jej największym strachem jest to, żeby Cię nie stracić? 
On: Ale... Ehm... Taa, zawsze płacze gdy jestem dla niech nie dobry. Nie umie sobie z niczym poradzić.
Ona jest po prostu beksą!
Jego najlepszy przyjaciel: Czyli złamałeś jej serce dlatego, że ma do Ciebie uczucie i, że je również pokazuje?
& Tylko dlatego, że chciała usłyszeć jak mówisz jej, że ją kochasz? 
On: Ja.. Taa! Wiesz przecież jak ona szybko staje się zazdrosna! Nie mogłem sobie pogadać normalnie z dziewczynami.
Denerwuje po prostu! Muszę trzymać to w tajemnicy przed nią, żeby to jej nie zestresowało.
Jego najlepszy przyjaciel: Czyli złamałeś jej serce,dlatego, że chciała abyś się chociaż trochę zobowiązał?Myślała, że jesteś wierny, a Ty ją skłamałeś. Na pewno dowie się tego kiedyś,wszystko wychodzi na jaw. Chciała chłopaka, który ja pokocha. I tylko ją. 
On: Ale ona..
Jego najlepszy przyjaciel: Złamałeś jej serce,bo jest dla Ciebie dobra? Dlatego, że chciała dla Ciebie najlepszego? Teraz jej serce jest złamane, tylko dlatego bo jesteś egoistyczny? I jesteś teraz szczęśliwy?
On: Złamałem jej serce,bo nie widziałem tego wszystkiego. Co się z nią teraz dzieje?
Jego najlepszy przyjaciel: Straciłeś tą dziewczynę ,tylko dlatego, że ona pokochała Cię jak nikt inny. Widzisz? Nie chciałeś jej ,a ona pragnęła tylko Ciebie! To się stało.

Liczy się gest.


Jak każdej soboty, byłem na zakupach w ogromnym centrum handlowym, kiedy zobaczyłem małego chłopca, który mógł mieć może 5 czy 6 lat, rozmawiającego z kasjerem. Kasjer powiedział: "Przykro mi, ale nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić tę lalkę. Wtedy chłopiec zwrócił się do kasjera i zapytał: czy jesteś pewien, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy?'' Kasjer przeliczył pieniądze ponownie i odpowiedział:'' Wiesz, naprawdę nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić tę lalkę, mały''chłopczyk wciąż trzymał w ręku lalkę...W końcu podszedłem do niego i zapytałem, komu chce kupić tę lalkę. "To jest lalka, o której marzyła moja siostra. Chciałem kupić jej ją na prezent urodzinowy. Muszę dać lalkę mojej mamusi, by mogła przekazać ją mojej siostrze kiedy odejdzie. "Jego oczy były tak smutne gdy to mówił.. "Moja siostra odeszła do Bozi.. Tata mówi, że mama też tam niedługo pójdzie, więc pomyślałem, że może wziąć lalkę ze sobą by dać ją mojej ukochanej siostrze...'' Moje serce zamarło. Chłopiec spojrzał na mnie swymi błękitnymi wielkimi oczyma i powiedział: "Powiedziałem tacie żeby poprosił mamę by jeszcze nie odchodziła, nie zanim nie wrócę z centrum handlowego." Potem pokazał mi śliczne zdjęcie, na którym się śmiał. Powiedział mi: "Chcę aby mama wzięła moje zdjęcie ze sobą, tak by moja siostra mnie nie zapomniała". "Kocham moją mamę i żałuję, że musi mnie zostawić, ale tata mówi, że musi iść, aby być z moją młodszą siostrą. Spojrzał jeszcze raz na lalkę smutnym wzrokiem i zaszlochał, lecz bardzo, bardzo cicho... Szybko sięgnąłem po portfel i powiedziałem chłopcu." Na wszelki wypadek sprawdźmy jeszcze raz czy nie masz wystarczająco pieniędzy na tę lalkę..'' "Dobrze", powiedział: "Mam nadzieję, że mam dość." Dodałem z portfela parę złotych do jego oszczędności i zaczęliśmy liczyć. Okazało się że jest ich wystarczająco dużo na lalkę, a nawet parę groszy więcej. Mały chłopiec powiedział pod nosem: "Dziękuję Boże za to że mam wystarczająco dużo pieniędzy!" Potem spojrzał na mnie i dodał: "Wczoraj, zanim zasnąłem poprosiłem Boga, abym miał dość pieniędzy, żeby kupić tę lalkę, tak, by mama mogła dać ją mojej siostrze. Wysłuchał mnie!'' ''Chciałem również mieć wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić białą różę dla mojej mamusi, ale nie odważyłem się prosić Boga o zbyt wiele. Tymczasem dał mi wystarczająco, by kupić lalkę i białą różę. Moja mamusia kocha białe róże.'' Skończyłem zakupy w stanie zupełnie odmiennym niż kiedy je zacząłem. Przez cały czas nie mogłem zapomnieć o małym chłopcu. Wtedy przypomniałem sobie artykuł  w lokalnej prasie, który czytałem dwa dni wcześniej, w którym odczytałem wzmiankę o pijanym mężczyźnie z ciężarówki, który uderzył w samochód którym jechała młoda kobieta z dziewczynką. Dziewczynka zmarła na miejscu, a matka pozostaje w stanie krytycznym. Rodzina musiała zadecydować, czy odłączyć maszynę podtrzymującą życie, bo młoda kobieta nie ma szans na wyjście ze śpiączki. Czy to rodzina małego chłopca? Dwa dni po spotkaniu z małym chłopcem, czytałem w gazecie wiadomość, że młoda kobieta zmarła.. Nie mogłem się powstrzymać, przed kupnem bukietu białych róż z którymi poszedłem na pogrzeb. Ciało młodej kobiety było wystawione w kaplicy, by rodzina i przyjaciele mogli ją pożegnać. Była tam, w trumnie, trzymając piękną białą różę w ręku wraz ze znajomym zdjęciem małego chłopca i lalką umieszczoną na piersi. Pozostawiłem to miejsce ze łzami w oczach, czując, że moje życie zmieniło się na zawsze ...Miłość którą chłopiec darzył swoją matkę i siostrę jest trudna do opisania, wyobrażenia. I w ułamku sekundy, pijany kierowca to wszystko zniszczył.

czwartek, 6 czerwca 2013

Pies … a może suka. ?

Siedziałam na gadu, jak co popołudnie. Napisał… serce w siódmym niebie… nagle napisał – ‚kotek, siądę później. Idę wyprowadzić psa.’ – zadowolona słowem ‚kotek’. Już dawno tak się do mnie nie zwracał. Zrobił się niedostępny. Ja zmieniłam status na zaraz wracam, ubrałam kurtkę, buty i poszłam do parku, gdzie zawsze spotykaliśmy się, jak wyprowadzał swojego psa. Na ‚naszej ławce’ siedział liżąc się z jakąś blondi. Bez psa. Wróciłam i napisałam – ‚Taa… chyba sukę..’ -,- `

Kochaj, zanim będzie za późno.

I tak mijały kolejne miesiące bez niebieskookiego blondyna i jego ukochanej Karoliny. Marta nie zadręczała sobie tym głowy, wiedziała że śmierć na pewno ich nie rozłączyła . Z Michałem była już od ponad roku. Jedyną ciężka rzeczą w jej życiu było zobaczyć rodziców Karoliny i Mateusza , jak ciężko im było bez nich . Wakacje dobiegły końca i rozpoczynając naukę do klasy Karoliny doszedł nowy uczeń – Daniel . Był tak podobny do Mateusza ! Marta nie mogła odkleić od niego oczu, myślała że to jej były przyjaciel z przybranym nowym imieniem . Jednak nie potrafiła nawet powiedzieć mu „cześć” wiązały się z tym wszystkie wspomnienia . Chciała się dowiedzieć skąd jest , gdzie mieszka , co robi w jej klasie . Nic z tego. Nawet jeśli przełamałaby barierę nieśmiałości i strachu jej ukochany Michał nie pozwolił jej na jakikolwiek kontakt z Danielem – wiedział o jej uczuciach do martwego Mateusza i bał się, że to wszystko jej się przypomni.. że go zostawi . Marta była jednak tak zamyślona o byłym obiekcie westchnień że nawet podczas spotkania z Michałem nie widziała świata poza myślami z Danielem i Mateuszem – to ich podobieństwo . Marcie nawet udało się wymsknąć parę razy podczas rozmowy „Mateusz” czy „Daniel” Michała to po prostu dobijało . nie wiedział co ma zrobić . Z każdym dniem wymyślał nowe sposoby na utrzymanie przy sobie Marty . Kwiaty, spacery, niespodzianki . Ona jednak mimo miłości do Michała czuła coś Do daniela . Chłopaka na którego nie wolno jej było nawet patrzeć . Nadszedł grudzień . Czas minął bardzo szybko . Marta chorowała – gorączka, bóle głowy, kaszel .. – nie było jej w szkole przez dwa tygodnie . Wracając do szkoły spotkała Michała z Danielem . Zakumplowali się . „No jeszcze czego ! ” pomyślała Marta . Michał pozwolił jej na rozmowy z Danielem ale tylko przy nim . Niedługo potem zachorował Michał , który za wszelką cenę chciał być przy Marcie . Stracił zaufanie do Daniela . Jednak kilka dni po tym musiał zostać w domu . Marta w szkole nie odezwała się słowem do niego, nawet bała się patrzeć bo myślała że koledzy Michała wszystko powiedzą jej ukochanemu . Wracając ze szkoły Marta nie mogła spotkać Daniela . Dała sobie spokój .. jednak poczuła czyjąś rękę na swoim barku . Odwróciła się i znalazła to czego szukała . To daniel, Marta miała pójść do Michała ale kompletnie o tym zapomniała . Spacerowała z Danielem po mieście, wyjaśnili sobie wszystko . Drugiego dnia było tak samo . Michał denerwował się tym że jego dziewczyna zapomina o nim . Polecił chłopakom śledzenie jej po szkole . Tamtego dnia nie wracali razem, bo Daniel domyślił się wszystkiego . Marta zaczęła się zadręczać tym, że Daniel nie pojawił się za nią . „Może mu się znudziłam, może mu się nie podobam, może nie chce mnie znać.. ” Myślała . Wróciła do domu załamana zapominając powoli o Michale . Poszła na cmentarz do Mateusza i Karoliny . Usiadła między dwoma grobami w śniegu i płakała . Mówiła do nich „Powiedzcie mi co się dzieje . Kim jest Daniel dlaczego jest do Ciebie podobny . Chciałabym go jeszcze dziś zobaczyć . Chyba go kocham, tęsknię . ” Płakała bez ustanku aż zaziębiona powróciła do domu . Nie miała siły na nic innego jak na gorącą kąpiel i ułożenie się w łóżku . Było po północy, coś pukało w okno, Marta przez pierwsze minuty bała się , usłyszała wibracje telefonu, to był daniel . Włączyła światło w pokoju i zobaczyła list na biurku „To może poczekać” pomyślała i wpuściła daniela . przez otwarte okno dostał się zimowy chłód i zimny daniel . wskoczyła pod kołdrę, on natomiast zgasił światło o ręką głaskał jej włosy . Zaczęli rozmawiać o Michale , tak szybko płynął im czas. Marta nie mogła spuścić z niego wzroku . Nagle nastała 4 nad ranem . Ciemny blondyn musiał już iść, ale Marta nie chciała go zostawiać . Zaczęła go całować bez końca , podczas pocałunku bawiła się jego gęstymi włosami, nie potrafiła skończyć , on jednak delikatnie, acz stanowczo odsunął ją do siebie i sam musnął delikatnie jej usta . Następnie uciekł między blokami. Tego dnia w szkole Marta nie bała się chodzić z Danielem po szkole, był tylko on . jej uczucia rozkwitały a serce cieszyło się z każdej minuty z danielem . Po lekcjach zabrał ją do parku, zrzucił z drewnianej ławki śnieg i usiedli podziwiając park zimą . złapał ją za rękę, po 5 minutach już ją przytulał i na koniec zaczął całować . Odprowadził pod drzwi domu i tak zaprosił na spotkanie do kina , odmówiła . Zaprosiła go do siebie . Bała się że zobaczy kolegów Michała . Więc wieczorem Marta czekała na niebieskookiego blondyna który zaczął władać jej sercem . Przypomniała sobie o liście, otworzyła go i zabrakło jej tchu . To pisał Mateusz . Weźmie sprawy w swoje ręce , Mateusz sprawił że Daniel pojawił się u niej ! Kolejne pukanie do okna, otworzyła je tak szybko jak się da , wskoczył i rzucił się na Martę zatrzymując się z nią na ścianie i namiętnie całując . Położyli się na łózko i rozmawiali . Daniel zasnął po pierwszej w nocy . A jej uszom padły dźwięki pukania do okna . to był Michał ! Zdrowy i bardzo stęskniony ukochany Marty . Nie mogła dobudzić daniela, nie otworzyła okna. Michał zadzwonił do niej a ona przez słuchawkę powiedziała że śpi i nie otworzy mu okna , ma wracać do domu .Wściekły Michał wspiął się na balkon i zobaczył co robi Marta a śpiący blondyn obudził się i gdy Marta skończyła rozmową zaczął ją całować . Dotykał ją po plecach, wplątywał ręce we włosy, dotykał jej ud i całował po szyi, a Marta nie była ku temu obojętna . Michał zadzwonił znowu, ale telefon leżał na podłodze a Marta nawet nie miała na myśli go sięgnąć . Miał dość, czekał na Daniela i gdy wreszcie wyszedł z pokoju Marty pobił go na następnej ulicy po czym poszedł na cmentarz i zaczął krzyczeć do grobu Mateusza co on zrobił. Zaczął kopać nagrobek, skakać po nim, krzyczeć, płakać i wyzywał Martę . Furtka cmentarza zatrzasnęła się więc wściekły brunet wyskoczył płotem. Wracając do domu przejechał go samochód. Został pochowany obok Karoliny i Mateusza. Marta dopiero po jego śmierci zdała sobie sprawę co zrobiła i popełniła samobójstwo a Daniel nawet nie zatęsknił . Opowiadał nowym kolegom jaka była łatwa . 

Na wyznania każda pora dobra.

Usiadłam sama w pierwszej ławce. Był sprawdzian, wszyscy siadali w ostatnich ławkach, aby móc ściągać.miałam szczęście bo na klasówce był temat,którego wykułam się na pamięć.Wiedziałam, że napisze test na piątkę. Nagle usłyszałam, lekkie szturchanie mojego krzesła. odwróciłam się. Siedziałeś tam ty. Patrzyłam w twoje błękitne oczy, chociaż po wczorajszym miałam ochotę Cię zabić.-co będzie w 1?- pff. niech Ci twoja ukochana dziunia powie.- ale, no weź. dobrze, wiesz, że to był tylko taki głupi zakład. nie chciałem Cię zranić.- hm mogłeś o tym wcześniej pomyśleć. bo ty nie wiesz, jak to jest być zakochanym i nigdy się nie dowiesz.- a jak już jestem zakochany?- wątpię.- a chcesz się przekonać?- no dawaj.Wstał, wyszedł z ławki, podszedł do mnie i namiętnie pocałował nie zważając na patrzącego się nauczyciela, oraz kolegów. Odpłynęłam. Liczyło się tylko to co teraz.- nadal uważasz, że nigdy zakochany nie byłem? -nie już nie.a w pierwszym będzie B.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Przeciwieństwo Romea i Julii…

Pokłócili się. Znowu czuła ból, nie taki zwyczajny. To była bezsilność. Wtargnęła do jej umysłu bez pytania i zawładnęła jej życiem. Wiedziała, że go straciła. Czuła to już od dawna. Jego serce przejęła ona. Jej najbliższa przyjaciółka. Tego było za wiele. Zaczęła iść w kierunku jego domu. Niepewnie nacisnęła dzwonek. Otworzył jej on. Miłość jej życia, stała w samych bokserkach przed nią. – Czego chcesz? – Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wiem o niej. O was.. a mimo wszystko i tak nadal Cie kocham.. – Skończ.. to było tylko przelotny romans.. Pokłóciliśmy się, a ona skorzystała z okazji.. Skarbie nigdy nie przestałem Cie kochać. – Wiesz, przelotny romans nie dzieje się gdy jest miłość. Odchodzę.. Z łzami w oczach wbiegła na ulice, nie zauważając pędzącego samochodu. Zapłaciła cenę za niespełnioną miłość. Swoje własne życie. A on? Nie chciał być jak Romeo. Znalazł sobie nową Julię.